IV Niedziela Zwykła (Jr 1,4-5.17-19; Ps 71,1-6.15.17; 1 Kor 12,31-13,13 (1 Kor 13,4-13); Łk 4, 21-30). Bóg ukształtował Jeremiasza w łonie matki, znał go przed narodzeniem, a teraz powołuje na proroka. Będzie z nim i będzie go ochraniać. Bóg jest opoką, twierdzą, nadzieją dla każdego. Obdarza człowieka darami. Szczególnym Bożym darem jest miłość. Jezus jest obiecanym Mesjaszem, który przyszedł dla zbawienia wszystkich ludzi.
Prorok Jeremiasz (imię znaczy- wywyższony przez Boga lub Niech Pan wyniesie) ur. około 650 r. przed Chrystusem; pochodzi z rodu kapłańskiego. Współczesny prorokom: Sofoniaszowi; Nahumowi i Habakukowi. Z oporami przyjął posługę proroka, do której został powołany w 626 r. przed Chrystusem. Przez 40 lat działa w Jerozolimie. Po upadku Jerozolimy (586 r. przed Chrystusem) zostaje uprowadzony przez swoich rodaków do Egiptu.
Powołanie Jeremiasza odkrywa prawdę o odwiecznym planie Boga względem nas. Każdy człowiek stanowi w Jego oczach wielką wartość i ma do wypełnienia na ziemi powołanie, które polega na włączeniu się w realizację Bożych zamysłów dotyczących całej ludzkości. Werset czwarty księgi pokazuje, że Bóg zna tego, kogo chce powołać do swojej szczególnej służby, jeszcze przed jego poczęciem, zanim wiedziała o nim jego matka. Bóg przeznaczył Jeremiasza do urzędu prorockiego jeszcze przed jego urodzeniem, zanim ujrzał światło dzienne, zanim wyszedł z łona swej matki. Słowo poświęcił (uświęcił) znaczy wyznaczył, specjalnie wybrał do świętej funkcji, specjalnych zadań.
Bóg oddzielił (wyłączył) Jeremiasza z dziedziny życia świeckiego i przeznaczył go do życia sakramentalnego. Jeremiasz miał być prorokiem narodów, co znaczy, że Bóg przeznaczył mu uniwersalne posłannictwo. Nie oznaczało ono, że ma osobiście udać się do innych narodów, lecz że będzie głosił słowo Boże odnoszące się do tych narodów, zwłaszcza tych, z którymi naród izraelski miał w tym czasie styczność. Jeremiasz bronił się przed tym powołaniem, tłumacząc się młodym wiekiem. Być może nie miał jeszcze odpowiedniego wieku(30 lat), by zgodnie z prawem mógł występować publicznie. Zostaje przez Boga posłany tam, gdzie On chce i będzie mówił to, co Bóg chce.
Otrzymuje od Boga obietnicę, że On będzie z nim i dlatego nie ma niczego i nikogo, czego miałby się bać. Następnie Bóg dotknął jego ust, by w ten sposób przekazać Jeremiaszowi swoje słowo. Bóg każe Jeremiaszowi przepasać biodra, czyli ma być gotowym, ochoczo i mężnie zabrać się do wyznaczonego dzieła- śmiałego mówienia wszystkiego, co poleci mu Bóg. Prorok musi nawet wśród największego niebezpieczeństwa wykazać niezłomny chart ducha i bezwzględną wierność wobec Pana w wypełnianiu nałożonych nań obowiązków, gdyż inaczej Bóg odsunąłby od niego swą chroniącą dłoń.
Bóg uczyni Jeremiasza bardzo mocnym prorokiem nazywając go miastem warownym; kolumną żelazną, murem spizowym. Choć prorok będzie zwalczany przez królów i swój naród, ale ma od Boga zapewnienie, że nie zostanie pokonany, bo sam Bóg będzie z nim i będzie jego obrońcą i ocaleniem. Czy mam świadomość tego, że Bóg mnie ukształtował w łonie matki, zna mnie i powołał do tego, bym był Jego świadkiem? Czy doświadczam tego, że jest ze mną i ochrania mnie?
Psalm ten jest modlitwą, prośbą człowieka , który uświadamia sobie zbliżającą się starość i woła o opiekę Bożą i pomoc przeciwko wrogom, którzy dążą do rychłej jego zguby. Dziękuje też Bogu za dotychczasową opiekę nad nim. Autora cechuje niezłomna ufność w Boga, która nie zawiodła go w młodości, a obecnie rodzi w nim tym większe przeświadczenie, że Bóg nie opuści go także u schyłku jego życia. Psalmista pragnie okazywać Bogu wdzięczność, głosząc Jego wielkość, by chwała Jego szerzyła się wśród przyszłych pokoleń.
Psalmista wierzy, że Bóg jest jego ucieczką, że może się do Niego uciekać. Spodziewa się pomocy od Boga, przyobiecanej wszystkim, którzy Go słuchają. Ufa w łaskawość Boga, która skłania Go do pomocy swoim sługom, będącym w potrzebie. Według psalmisty- Bóg jest skałą i zamkiem warownym, za którymi można się schronić w chwili nieszczęścia. W kolejnych wersetach dowiadujemy się kilku szczegółów z jego życia. Trapi go człowiek „niegodziwy”, „złoczyńca” i „ciemiężyciel”.
Są to określenia kogoś, kto go wykorzystuje, uciska w różny sposób, nie zważa na jego starszy wiek. W dalszych wersetach psalmista opisuje działania przeciwników, którzy chcą go zniszczyć, uważając, że nikt mu nie pomoże, a Bóg jest daleko i widocznie go zapomniał, jeżeli dopuścił na niego takie nieszczęście. Nawet w takim położeniu psalmista nie przestaje uwielbiać Boga za dzieła dokonane dla niego i dla całego ludu Bożego. Autor psalmu pragnie nadal opowiadać o potędze i majestacie Boga, o Jego pomocy, która według niego nie ma miary.
A kim dla mnie jest Bóg? Czy Mu ufam od młodości?
Miłość mająca swe źródło w Bogu jest jedyną życiodajną siłą, dzięki której wspólnota chrześcijańska trwa i się nieustannie rozwija. Miłość jest także źródłem jedności chrześcijan. Dzięki miłości zakorzenionej w Chrystusie, chrześcijanin jest zdolny otworzyć się na potrzeby innych i potrafi dzielić się z innymi wszelkimi darami i dobrami, jakie od Boga otrzymuje, aby wzrastało wspólne dobro Mistycznego Ciała Chrystusa- Kościoła.
Tylko dzięki miłości wszelkie ludzkie działania zachowują swoją wartość, stają się skuteczne i przynoszą chwałę Bogu. Dary Ducha Świętego odnoszą się do poszczególnych osób i nie wszyscy je posiadają. Paweł wspomina nawet o tym, że dary te mogą przeminąć, możemy je utracić. Według św. Pawła – życie w miłości dotyczy wszystkich wierzących w Chrystusa, i także z tego powodu miłość określa się jako największy dar. Nikt też nie może powiedzieć, że jest pozbawiony tego daru, gdyż Bóg stwarzając człowieka, przeniknął go swoją miłością, uczynił go zdolnym do kochania i to bezwarunkowego.
Choć ludzka miłość została zniekształcona przez grzech, to jednak Chrystus zbawiając człowieka, przywrócił mu pierwotną zdolność kochania. Miłość zakorzeniona w Chrystusie wolna jest od egoizmu, wypaczeń i kłamstwa. Wyliczając cechy miłości ziemskiej, św. Paweł kieruje nasze myśli ku wieczności, ku chwale niebieskiej. Ukazuje, że to, co obecnie robimy, to zadatek tego, co nasz czego w przyszłości. Widzi w tym pewne etapy, proces, jak w rozwoju człowieka (dziecko, dojrzałość, myślenie dziecięce i dojrzałe). Taki sam proces towarzyszy naszemu poznaniu Boga.
Teraz możemy Go poznać na tyle, na ile sam się nam objawi, ale gdy spotkamy Go twarzą w twarz, nasze poznanie będzie pełne i doskonałe. W tym poznawaniu Boga towarzyszą nam trzy cnoty nazywane teologalnymi- wiara, nadzieja i miłość. W hierarchii trzech cnót- miłość jest największa ponieważ pozostanie nawet w przyszłym życiu.
Czy potrafię naprawdę kochać? Jakie cechy ma moja miłość?
Podczas pobytu w Nazarecie, Jezus w synagodze odczytał fragment z proroctwa Izajasza o zadaniach Mesjasza i jako wyjaśnienie tego tekstu stwierdził: „dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. Po wysłuchaniu Jezusa zebrani w synagodze ludzie początkowo podzielili się na tych, którzy głośno dopuszczali możliwość spełnienia się odczytanych słów Izajasza, i tych, którzy w myślach odrzucali możliwość, że Mesjasz będzie pochodził z ich miasteczka.
Większość jednak nie uwierzyła w Jezusa jako Mesjasza. Już w przeszłości Bóg zaspokajał potrzeby pogan w czasie, gdy podobne potrzeby mieli Judejczycy. Znaki, o których mówił Jezus czynili w Starym Testamencie prorocy Eliasz i Elizeusz. Żydzi pogardzali Syryjczykami, dlatego doskonale zrozumieli myśl Jezusa: Nazaret Go nie przyjmie, ale uczynią to ludzie z innych narodów.
Zebrani w synagodze unieśli się gniewem na myśl, że zbawienie, które Bóg ofiarowuje za pośrednictwem Jezusa, nie ogranicza się wyłącznie do Żydów, że Boża miłość obejmuje także pogan, dotyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Prorocy byli posyłani przez Boga, bo oczekiwał od ludzi nawrócenia, bo miał wobec kogoś inny plan, bo ludzie woleli pozostać przy swoim, chociaż Boży plan jest lepszy. Z tych powodów ludzie usuwali niewygodnych proroków, aby żyć spokojniej i nie słyszeć ich napomnień. Mieszkańcy Nazaretu próbują zabić Jezusa- chcą Go ukamienować.
Kamienowanie rozpoczynało się od strącenia przestępcy z urwiska, a następnie ciskano w niego kamieniami, celując najpierw w pierś ofiary. Jezus nie mógł zginąć w Nazarecie, gdyż dopiero zaczynał swoją służbę, Jego czas jeszcze nie nadszedł, dlatego opuścił Nazaret i udał się do Kafarnaum. Jaką postawę przyjmę wobec dzisiejszego słowa Bożego? Czy uwierzę Bogu i zaufam Mu?
Józef Michalski