Tadeusz Wąsicki syn Stanisława i Anieli z Trojanowskich, urodził się 18 listopada 1928 roku w miejscowości Giżynek – parafia Ruże, diecezja płocka.
Średnią Szkołę Muzyczną w klasie organów ukończył w 1949 roku w Płocku, tam również studiował z powodzeniem w Wyższym Studium Organistowskim Muzyków Kościelnych (Kat. II dyplom nr 5846).
W czasie Służby wojskowej w latach 1949 – 1952 ukończył Oficerską Szkołę Kapelmistrzów Orkiestr Dętych w Rembertowie koło Warszawy.
Po odbyciu służby wojskowej w 1953 roku zawarł związek małżeński z Pelagią Wiśniewską w kościele parafialnym w Płonnem i w tej parafii rozpoczął pracę organistowską.
Następnie pracował przez 4 lata w parafii Trąbin koło Rypina i przez 10 lat w Świedziebni koło Brodnicy.
Był organistą i kapelmistrzem orkiestr dętych parafialnych, które powstały przy pomocy finansowej księży proboszczów: Ks. Kaninika Ksawerego Ziemnieckiego i Ks. Kaninika Stanisława Biedrzyckiego. W latach 1977 – 1979 pracował w parafii Farnej w Chełmnie nad Wisłą.
Fara Ciechanów
W latach 1979 – 1991 był organistą w parafii św. Józefa w Ciechanowie, równocześnie pracował w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w klasie fortepianu. W 1987 roku na wniosek Ks. Biskupa Ordynariusza Zygmunta Kamińskiego został odznaczony przez Ojca Świętego Jana Pawła II orderem „Pro Eclesia et Pontifica” (Za Kościół i Papieża) R. C.
W latach 1991 – 1994 pracował w parafii św. Trójcy w Rypinie i był kapelmistrzem Miejskiej Orkiestry Dętej przy Domu Kultury w Rypinie. W każdej parafii prowadził chór. W 1993 roku przeszedł na emeryturę a od stycznia 1995 roku wraz z żoną mieszkał u córki Urszuli w Ciechanowie i pomagał Ks. Proboszczowi w parafii Św. Franciszka z Asyżu i w parafii w Łysakowie.
Grał na instrumentach: organy kościelne, fortepian, akordeon, waltornia, trąbka, gitara, śpiewał i był dyrygentem.
3 maja 1998 otrzymał medal „Za zasługi dla Ciechanowa”. Zmarł 6 kwietnia 2005 roku i spoczywa wraz z żoną na cmentarzu przy ul. Płońskiej w Ciechanowie.
Fotografie z życia Tadeusza Wąsickiego
Proboszcz Stanisław Biedrzycki (w środku) a obok wikariusze. Kazimierz Nowak i Jan Dąbrowski, obok nich stoi Tadeusz Wąsicki wraz z orkiestrą działającą przy Parafii Św. Bartłomieja.
Orkiestra została stworzona z chętnych rolników – parafian. Instrumenty zostały zakupione przez proboszcza Stanisława Biedrzyckiego.
Na zdjęciu obok uroczystość Bożego Ciała – Świedziebnia 1969r.
Poniżej publikujemy wspomnienia osób, które miały przyjemność
współpracować ze śp. Tadeuszem Wąsickim.
ks. prał. dr Ireneusz Wrzesiński:
Moja znajomość z panem Tadeuszem Wąsickim datuje się od 1971 roku, gdy jako student KUL-u w okresie świąt Bożego Narodzenia pomagałem duszpastersko w parafii Świedziebnia, gdzie pan Tadeusz pełnił obowiązki organisty.
Wraz z księdzem proboszczem i wikariuszem zostaliśmy zaproszeni na opłatek przed wieczerzą wigilijną do rodziny pana Tadeusza; już wtedy byłem mile zaskoczony głębokim szacunkiem z jakim odnosił się do kapłanów gospodarz domu.
Podczas mojej kadencji proboszczowskiej w parafii św. Józefa w Ciechanowie pan Tadeusz Wąsicki pełnił obowiązki organisty od sierpnia 1989 roku do października 1991. Jako emeryt zamieszkujący na terenie par. św. Tekli w Ciechanowie dochodził z posługą organistowską do parafii farnej od kwietnia do października 1997 roku; parafia farna wówczas poszukiwała stałego organisty.
Gdy pan Tadeusz był na pełnym etacie organisty wypełniał bardzo solidnie swoje obowiązki; obsługiwał muzycznie wszystkie nabożeństwa, prowadził systematycznie na dobrym poziomie chór parafialny.
Podczas jego kadencji organistowskiej miała miejsce wielka uroczystość diecezjalna – pielgrzymka papieża Jana Pawła II do Płocka. Pan Wąsicki przygotował chór parafialny na takim poziomie, że został on dołączony do wielkiego chóru diecezjalnego, który wystąpił podczas centralnej uroczystości papieskiej.
Współpraca proboszcza z panem organistą układała się wzorcowo. Nie przypominam sobie ani jednej zawinionej absencji a nawet spóźnienia pana Tadeusza na posługę organistowską. Poza obowiązkami muzycznym pan organista spełniał pewne funkcje kancelaryjne; miał zlecony dostęp do spraw finansowych i tu wykazywał się uczciwością i sumiennością, a to jest bardzo newralgiczny odcinek relacji międzyludzkich.
Ogólnie rzecz biorąc śp. pan Tadeusz był człowiekiem pogodnym, optymistycznie nastawionym do życia i bardzo empatycznym. Miał zdrowe poczucie humoru i był bardzo towarzyski. Myślę, że podobną opinię o panu organiście miał mój poprzednik ks. prał. Czesław Głowicki skoro wysunął jego kandydaturę do odznaczenia papieskiego „Pro Ecclesia et Ponifice „.
Od redaktora – Krzysztof Rólka: warto wspomnieć, że przy zbieraniu materiałów do tego artykułu spotkałem się z ks. prał. dr Ireneuszem Wrzesińskim, którego poprosiłem o napisanie wspomnień o śp. Tadeuszu Wąsickim. W rozmowie ksiądz Ireneusz wykazał się doskonałą pamięcią, wręcz fenomenalną wymieniając mi kilka osób z imion i nazwisk z którymi uczyłem się w szkole podstawowej w Ciechanowie.
W tamtych czasach ksiądz Ireneusz uczył mnie religii a było to ponad 29 lat temu. Wspominał sytuacje z czasów, kiedy byłem uczniem szkoły podstawowej oraz mojego młodzieńczego życia, które oczywiście były prawdziwe. Mówił to z taką doskonałością i szczegółami jakby te sytuacje miały miejsce wczoraj… – pozostaje tylko pozazdrościć takiej doskonałej pamięci i życzyć dużo zdrowia 🙂
Maria Leśniewska tak wspomina:
W mojej pamięci Pan Wąsicki pozostał jako cichy, szlachetny, głęboko religijny, niezłomny świadek wiary, bardzo pracowity, kochający Boga i Kościół Chrystusowy. Zaczynał dzień od modlitwy w kaplicy Matki Bożej, potem szedł do zakrystii omówić plan dnia z proboszczem i dopiero na chór. Już pierwsze dźwięki organów świadczyły czy to jest zwykły dzień czy może szczególna uroczystość.
Jako organista odznaczał się niezwykłym talentem muzycznym, cierpliwością i benedyktyńską pracowitością. Nam chórzystom pokazał całe piękno, bogactwo i znaczenie liturgii, harmonię słowa i dźwięku. Zawsze potrafił niezwykle trafnie dobrać pieśń, żeby było zgodne z Ewangelią na dany dzień i dopełniły głoszone homilie.
Dla każdego chórzysty pisał ręcznie nuty, pieśni na szczególne głosy, wtedy nie było jeszcze kserokopiarek. A jak to było zszyte? – jak akta ksiąg wieczystych.
Żona i córka pomagały. Mam na pamiątkę w moich domowych zbiorach takie oryginalne zszyte nuty. Żył i pracował w trudnych dla kościoła czasach. Wtedy publicznie wyznawanie wiary wymagało odwagi i śpiew w chórze kościelnym też.
A chór śpiewał w każdą niedzielę na sumie całym rokiem w wakacje też. Ilu przyszło tylu śpiewało.
Wielkim i absolutnie niepowtarzalnym wyróżnieniem było zaproszenie naszego chóru farnego aby zaśpiewać dla Ojca Świętego – Jana Pawła II na Mszy Pontyfikalnej z czerwca 1991r. w Płocku podczas IV pielgrzymki do Ojczyzny.
Panu Wąsickiemu powierzono przygotowanie nas i całego dekanatu do tej uroczystości. W pamięci pozostała na zawsze atmosfera dni, wspólne próby, nowe więzi i przyjaźnie co trwają do dziś, choć nas powoli ubywa. Jego życie upływało cicho i bez rozgłosu, ale wycisnęło trwały ślad.
Z sentymentem wspominam opłatek na chórze podczas Pasterki. On dobrze wiedział, że dla niektórych był to jedyny przyjazny gest wyciągnięcia dłoni w te Świętą Noc Wigilijną.
Po latach dochodzę do takich przemyśleń, że to ważne papieskie wyróżnienie jakie otrzymał i którym rozsławił Farę było w roku Maryjnym 1988. W Farze mu je wręczono w czwartek w środku tygodnia, ale to było Wniebowstąpienie a Prymas Wyszyński właśnie we Wniebowstąpienie odszedł do Pana. Pan Wąsicki odszedł do Boga 6 kwietnia 2005r. w 4 dni po Papieżu Janie Pawle II. To była środa dzień Maryjny.
Barbara Szymańska z d. Szczepańska tak wspomina:
Zacznę od cytatu, który pasuje do osoby śp. Tadeusza Wąsickiego. „Wszędzie po drodze zostawia się cząstkę siebie.” (T. Markowski).
Ja mam już 91 lat i z chórem farnym byłam związana od najmłodszych lat. Już w czasie wojny, gdzie mój brat Antoni był również organistą. Śpiewałam z wieloma organistami, których często wspominam oraz za tych co odeszli często się modlę. Od kiedy do parafii farnej trafił śp. Tadeusz Wąsicki wszyscy chórzyści byli zadowoleni.
Ten człowiek, przez duże „C” okazał się nie tylko świetnym organistą, ale osobą, która swoją pasją „zarażała” ludzi do śpiewu. Jego zaangażowanie było zdumiewające.
Przypominam, że były to ciężkie czasy. Chodzenie do kościoła, a już śpiewanie w chórze było napiętnowane.
Ja osobiście miło wspominam ten okres. Pan Tadeusz miał idealne podejście do chórzystów. Nigdy na nikogo nie podniósł głosu, jeśli komuś zdarzyło się zafałszować melodię.
Ćwiczył wtedy z każdym z osobna, bo praca z chórem 4-głosowym nie należy do lekkich. Sam też ciężko pracował. Dla każdego pisał ręcznie partytury wykonywanych pieśni. Emanował od niego spokój i pogoda ducha, a próby odbywały się w przyjaznej i radosnej atmosferze.
Zawsze lubił pożartować, ale kiedy rozpoczynała się próba, to zwłaszcza nowy utwór musiał być wypracowany do perfekcji.
Dodam, że w chórze śpiewała też żona p. Tadeusza, śp. Pelagia i córka Ula, która pięknym sopranem wykonywała często m.in. „Ave Maria”.
Cały kościół był wtedy zachwycony. Takiego organistę spotyka się bardzo rzadko. Jego skromność wyrażała się na każdym kroku. Jeśli ksiądz, czy ktoś z wiernych dziękował jemu, on zawsze powtarzał, że to nie jego zasługa tylko chórzystów.
Jako osoba zaangażowana w sprawy kościoła, przyciągał całym sobą nowe osoby, które chciały śpiewać. Wspaniale układała się też współpraca z Orkiestrą Straży Pożarnej. Było to widoczne na Wielkanoc, czy Boże Ciało.
Jego pasja w prowadzeniu chóru była hymnem dla Boga. Ta postać na zawsze powinna być wpisana w historię nie tylko w historię kościoła farnego, ale też i miasta Ciechanowa. Tak naprawdę on nadal żyje w naszych sercach.
Teraz otaczamy go jedynie modlitwą. Może warto odnaleźć i „odkurzyć z czasu pamięci” jego partytury i przywrócić czar pięknego śpiewu i muzyki? Niech w ten sposób zostanie wyrażona wdzięczność i szacunek dla „tej wspaniałej postaci”, którą był i nadal pozostanie w naszych sercach śp. Tadeusz Wąsicki.
Andrzej Kaluszkiewicz
Andrzej Kaluszkiewicz tak wspomina:
Pana Tadeusza Wąsickiego poznałem bliżej w szkole muzycznej w Ciechanowie. Wiedziałem, ze jest organistą w Farze, ale wcześniej nie było okazji się poznać. Pracowaliśmy razem przez 2 lata. On w sąsiedniej sali uczył na fortepianie, ja również uczyłem na fortepianie, miałem też klasę akordeonu, gitary i klarnetu.
Zaprzyjaźniliśmy się bardzo. Zbliżyło nas podobne spojrzenie na muzykę i na pracę w szkole. Byliśmy praktykami i obaj wymagaliśmy od uczniów wiele. Pan Tadeusz był człowiekiem skromnym, ale organistą dużego formatu. Miał ciepły, spokojny głos, pięknie śpiewał. Prowadził chór „Victoria”.
Podczas dwóch lub trzech Rezurekcji akompaniowałem chórowi, a pan Tadeusz dyrygował. Na końcu zawsze pozwalał mi zagrać utwór J. S. Bacha. Uwielbiałem organy, a Bach na organach brzmi najwspanialej.
W 1986 roku graliśmy razem koncerty podczas Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, które odbywały się w naszej Farze. Miałem również zaszczyt grać na mszy św. na której udekorowano organistę Tadeusza Wąsickiego Orderem Papieskim.
Wspominam go bardzo ciepło jako człowieka i jako muzyka. Przeniósł się do Rypina. Później wrócił. Spotykaliśmy się, ale już skarżył się na zdrowie. Mało grał. Na pewno należał do najlepszych organistów, którzy pracowali w naszym kościele farnym.
Tadeusz Brzeszkiewicz dyrektor Szkoły Muzycznej w Ciechanowie w latach 1975 – 1984r. tak wspomina:
Był bardzo ciepłym, skromnym i sympatycznym człowiekiem z lekkim uśmiechem na twarzy. W małym człowieczku był wielki duch. Nawet jeśli chciał przekazać uwagę dotyczącą sposobu grania lub śpiewu to przekazywał w tak delikatny sposób, że wyglądało to jak rozmowa dwojga przyjaciół ze sobą.
Pamiętam jak prowadził chór Viktoria że chórzyści byli zauroczeni jego osobowością, jego podejściem do swojej pracy. Jak ktoś nie mógł być obecny na śpiewie chóru z powodu wyższej konieczności to robili to z wielkim bólem. Było to dzięki jego postawie.
Źródło:
- Wspomnienia o śp. Tadeuszu Wąsickim – Niedziela nr 45 (571) 6 listopad 2005r.
- Fotografie rodzinne i znajomych śp. Tadeusza Wąsickiego