37. spotkanie w Saloniku Elizy – Wojtek Gęsicki „bard – największy na świecie”

W niedzielne popołudnie 25 lutego 2024, w Oranżerii Muzeum Romantyzmu w Opinogórze, odbyło się 37. spotkanie w Saloniku Elizy. Gościem spotkania był Wojtek Gęsicki – bard – największy na świecie, kompozytor, autor tekstów. Wydarzenie poprowadziła Zofia Humięcka. Oprawę muzyczną zapewnili Marta Sosnowska i Wojtek Gęsicki.

W trakcie spotkania Wojtek Gęsicki z charakterystycznym dla siebie, wyjątkowym poczuciem humoru, opowiadał o pisaniu tekstów do utworów muzycznych, o wyjątkowo wczesnych początkach swojej twórczości, a także o osobach, które brały udział w kształtowaniu jego kariery:

„Zaczęli mnie kształtować tata z mamą na początku. I tak im wyszedłem. Od maleńkości próbowałem coś pisać, pierwszy wierszyk napisałem, kiedy miałem jakieś 5-6 lat. Poszedłem do szkoły w wieku 6 lat bo wszyscy doszli do wniosku, że jestem duży. Mama przynosiła maszynę do pisania z pracy i ja tam pisałem. Pierwszy wierszyk napisałem o listeczku. Refren pamiętam do dziś. Miałem taki malutki syntezatorek i na nim melodyjki wygrywałem i śpiewałem. Całe życie chciałem być takim gadającym i śpiewającym.

Jak zacząłem śpiewać, będąc już dorosły, w Ciechanowie pojawił się Bogusław Krajewski. Boguś Krajewski spotkał mnie jak miałem 18 lat. Był nauczycielem, teraz jest rolnikiem, śpiewał i pisał piosenki.

Założyliśmy razem kapelę Jankiela, pojechaliśmy śpiewać pieśni Leonarda Cohena z tą kapelą. Gdybym ja tego Bogusia nie spotkał dawno, dawno temu na ulicy, gdyby on mnie nie zaczepił, to ja bym nie przeszedł przez to nasze piekło ciechanowskie. Bo jak chciałem założyć kabaret w Domu Kultury, to pani dzwoniła do rodziców i mówiła: Po co on będzie w ogólniaku kabaret zakładał, on zaraz wyjedzie, biegała do cenzora, mówiła żeby nie ocenzurowywał tekstu, te to głupie teksty są. A cenzor był naszym przyjacielem, jak się okazało i mówił, że wie co jest głupie, a co jest mądre i na szczęście nam to ocenzurowywał i nam sprzyjał.

Potem pojawił się Darek Zawadzki. Darek Zawadzki to był też pieśniarz, kompozytor, który założył między innymi orkiestrę teatru ATA, kabaret „Pętla”. Ja byłem bardzo dumny, bo ten kabaret to był kabaret nasielski, taka pętla Pułtusk-Nasielsk-Jabłonna. Ci panowie z tego kabaretu byli z tych miejscowości i ja jak zobaczyłem, że taki kabaret istnieje to pomyślałem sobie, że w Ciechanowie też może być kabaret.

Zaprzyjaźniliśmy się i Darek mi kiedyś powiedział: Wojtek, ale weź ty jedź na jakiś festiwal, zagraj coś, pokaż się ludziom. Wziął mnie na scenę i mówi: Śpiewaj!” – tym sposobem Wojtek wygrał festiwal poezji śpiewanej w Olsztynie.

W dalszej części spotkania bard przyznał, że czuje się romantykiem: „Bardzo często przyjeżdżałem do Opinogóry, i tak się dogadywałem z Krasińskim, różne rzeczy do niego mówiłem i taki chyba jestem. Czuję się romantykiem. Uwielbiałem poezję romantyczną, bardzo się rozkochiwałem w Norwidzie” – mówił.

Wojtek Gęsicki specjalnie dla Saloniku Elizy, napisał kompozycje do trzech wierszy jednego z mistrzów polskiego romantyzmu Zygmunta Krasińskiego, których premiera odbyła się w trakcie spotkania:

I utwór

„Bóg mi odmówił tej anielskiej miary,
Bez której ludziom nie zda się poeta;
Gdybym ją posiadł, świat ubrałbym w czary,
A że jej nie mam, jestem wierszokleta.
Ach, w sercu moim są niebiańskie dźwięki,
Lecz nim ust dojdą, łamią się na dwoje;
Ludzie usłyszą tylko twarde szczęki,
Ja dniem i nocą słyszę serce moje.
Ono tak bije na krwi mojej falach,
Jak gwiazda, brzmiąca na wirach błękitu;
Ludzie nie słyszą jej w godowych salach,
Choć ją Bóg słyszy od zmroku do świtu.”

 

II utwór

„Jakże zerwiesz, co nas łączy
I zarazem tak rozdziera?
Nieśmiertelne — nie umiera —
Nieskończone — się nie kończy!
Darmo — darmo — już się stało!
Co się stało — nie odstanie!
Pęknie serce — zginie ciało —
Lecz nie przejdzie ukochanie!
By zlać z twoją moją duszę,
Jeśli trzeba umrzeć ciałem,
Ciałem umrzeć chcę i muszę —
Ach! bo wiele cię kochałem!
Czy w anielskim roztkliwieniu —
Czy namiętnym serca szałem —
Czy w radości — czy w cierpieniu —
O! ja wiele cię kochałem!
Teraz z sercem rozkrwawiałem
Szukam ulgi tylko w tobie —
Ulgi w tobie — albo w grobie!
O, ja wiele cię kochałem!
O, nie zrywaj, co nas łączy!
O, nie zrywaj, co mnie wspiera!
Nieśmiertelne — nie umiera!
Nieskończone — się nie kończy!”

 

III utwór

„Cokolwiek będzie, cokolwiek się stanie,
Czy strach i popłoch zdejmie ziemię wszędzie,
Aż świat od osi zadrży po krawędzie;
Czy mądrość święta w pokoju zasiędzie
I pod nią ziemia ta odetchnie biedna –
A ona wszystko zgodzi i pojedna;
Cokolwiek będzie, cokolwiek się stanie,
Jedno wiem tylko: sprawiedliwość będzie,
Jedno wiem tylko: Polska zmartwychwstanie,
Jedno wiem tylko: na dziejów przestrzeni
Grób nasz nam w życia gmach się przepromieni.
Jedno wiem tylko: krzykniemy serdecznie:
Bądź Ty pochwalon, święty Boże, wiecznie!”

Następnie Wojtek Gęsicki wspominał wielkie gwiazdy polskiej estrady, z którymi miał okazję występować: Jana Kobuszewskiego, Hannę Banaszak, Krzysztofa Daukszewicza.

Wojtek Gęsicki to również kompozytor i autor tekstów. W trakcie spotkania opowiadał również na temat swojego warsztatu artystycznego: „Najważniejszy jest tekst i staram się tekstu nie pogubić. Staram się, żeby muzyka była tak zrobiona, żeby ten tekst uwypuklić.”

Następnie wyznał, że najważniejszym recenzentem jest dla niego publiczność i piosenki, które od razu jej nie zachwycą trafiają do kosza. Nie zaprzeczył również, że jego reputacja kontrowersyjnego artysty jest w pełni zasłużona.

Spotkanie z największym bardem na świecie nie mogło obyć się bez koncertu, podczas którego zabrzmiały następujące utwory:

  1. Najpiękniejsza Podróż – słowa K. C. Buszman, muz. W. Gęsicki
  2. Posłuchajmy czasu – słowa i muzyka W. Gęsicki
  3. 7 braci – słowa i muzyka W. Nideraus
  4. Piosenka o domu – słowa i muzyka W. Gesicki
  5. Recepta – słowa J. Goryński, muzyka W. Gęsicki
  6. Pamiętajcie o ogrodach – słowa J. Kofta, muz. J. Pietrzak.
  7. Góra i dół – słowa B. Dymarczyk, muzyka W. Gęsicki
  8. Śledź to nie ryba – słowa J. Goryński, muzyka W. Gęsicki

Wojtek urozmaicił występ swoimi ulubionymi dowcipami o tematyce żydowskiej, na przykład takim:

„Do synagogi przyszedł facet z Urzędu Skarbowego. I on tam sprawdza w papierach różne nieścisłości. Nic nie znalazł i wreszcie mówi:

-Levy, a co wy robicie z tymi końcówkami świec, jak one tam się spalą?

-Co my z tymi końcówkami robimy? Otóż my je zbieramy przez cały rok do woreczka, ładnie pakujemy w paczuszkę i wysyłamy do producenta świec i oni w zamian za te końcówki dają nam raz w roku pudełko świec za darmo.

-Aha! A co wy robicie z tymi okruszkami chleba, jak wy się nimi tak dzielicie? Co wy z nimi robicie?

-Co my z tymi okruszkami robimy? Otóż my je zbieramy przez cały rok do woreczka, ładnie pakujemy w paczuszkę i wysyłamy do piekarni i oni w zamian za te okruchy dają nam raz w roku bochenek chleba za darmo.

-Aha! Ale co wy robicie z tymi napletkami, jak wy je tam… To co wy z tymi napletkami robicie?

-Co my z tymi napletkami robimy? Otóż my je zbieramy przez cały rok do woreczka, ładnie pakujemy w paczuszkę i wysyłamy do Urzędu Skarbowego. I oni w zamian za to przysyłają nam raz w roku ch*ja na kontrolę!”

Spotkanie okazało się ogromnym sukcesem. Warto wspomnieć, że bilety wstępu rozeszły się błyskawicznie na tydzień przed datą koncertu. Widownia licząca łącznie ponad 200 osób wypełniła salę po brzegi. Artyści zebrali owacje na stojąco i jak na każdym występie Wojtka Gęsickiego, nie obyło się bez bisów a publiczność nie chciała wypuścić muzyków z Oranżerii.

 

Tekst, zdjęcia: Ciech24.pl

Previous ArticleNext Article