W niedzielę 8 września 2024, na scenie Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki w Ciechanowie, aktorzy Teatru „Rozmyty Kontrast”, po raz ostatni zagrali sztukę Janusza Głowackiego „Antygona w Nowym Jorku”.
Spektakl wyreżyserował Andrzej Liszewski, a wśród obsady znaleźli się: Kinga Szpojankowska (Anita), Mikołaj Zelech (Pchełka), Kamil Szczyglak (Sasza). Gościnnie wystąpił aktor Teatru Powszechnego w Radomiu, Tomasz Wóltański (Policjant).
„Antygona w Nowym Jorku” to wzruszająca tragikomedia autorstwa Janusza Głowackiego, która opowiada o losach trzech bezdomnych w Central Parku, nawiązując subtelnie do antycznej „Antygony” Sofoklesa. Dramat ten porusza tematy trudne, jak bezdomność i powinności wobec innych, ale jednocześnie przeplata je momentami humoru.
Spektakl był ostatnim pokazem tej inscenizacji, która po pięciu latach wróciła na scenę Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki. Przedstawienie wystawiano również w Chojnowie i Przasnyszu. W rolę Pchełki, polskiego emigranta zmagającego się z własnymi demonami, wcielił się Mikołaj Zelech. Postać, choć pełna tragizmu, dostarczyła widzom momentów śmiechu, ale także głębokiej refleksji nad życiowymi wyborami.
Dla wszystkich miłośników teatru była to wyjątkowa okazja, by jeszcze raz przeżyć historię pełną emocji, w której miłość, nadzieja i rozpacz splatają się jak w życiu.
Kinga Szpojankowska – aktorka Teatru „Rozmyty kontrast” o swojej roli i przygotowaniach do spektaklu:
„Ja gram Anitę, nawiązanie do antycznej Antygony. Jestem bezdomną Portorykanką, która przez niefortunny splot wydarzeń skończyła w Central Parku. Jeśli chodzi o ubiór, to po prostu wyciągnęłam z szafy najbardziej znoszone rzeczy, bo przecież gram bezdomną.
Strój nie wymagał zbytniej dbałości o detale. A przygotowania do roli to głównie rozmowy i praca na próbach z chłopakami. Wspólnie budowaliśmy tę postać.”
Mikołaj Zelech – aktor Teatru „Rozmyty kontrast” o swojej roli i przygotowaniach do spektaklu:
„Gram Pchełkę, polskiego emigranta, który również jest bezdomny. Przyjechał do Stanów w poszukiwaniu lepszego życia, ale wszystko poszło nie tak, jak planował. Jego postać, choć momentami zabawna, w rzeczywistości jest bardzo tragiczna.
Humor, który w niej jest, to tylko sposób na ukrycie tragedii. Moje przygotowania polegały głównie na introspekcji – spojrzeniu w głąb siebie, szukaniu w sobie różnych osobowości.”
Tomasz Wóltański – aktor Teatru Powszechnego w Radomiu o swojej roli i przygotowaniach do spektaklu:
„Wcielam się w postać policjanta Jima Murphy’ego. To pozornie miły policjant z sąsiedztwa, ale z czasem okazuje się mniej sympatyczny, niż się wydaje. Symbolicznie, moja postać reprezentuje prawo i system demokracji, który jest przeciwwagą dla dylematu Antygony – kwestii godnego pochówku zmarłych, nawet tych wyrzutków społecznych. Policjant pełni tu rolę Kreona, który zabrania pochówku Johna tak, jak powinno się to zrobić.
Jako że jestem aktorem w Teatrze Powszechnym w Radomiu, nie mogłem uczestniczyć w wielu próbach, ale ponieważ moja postać ma głównie monologi, mogłem przygotowywać się samodzielnie, konsultując się z reżyserem. Nie wymagało to fizycznej obecności na każdej próbie.”
Kamil Szczyglak – aktor Teatru „Rozmyty kontrast” o swojej roli:
„Gram Saszę, rosyjskiego imigranta. Był niespełnionym artystą, który musiał wyjechać z Rosji z powodów politycznych, jeszcze za czasów Breżniewa. Przyjechał do Nowego Jorku w poszukiwaniu lepszego życia, ale ostatecznie skończył jako robotnik i niestety – bezdomny.
Choć na początku Sasza wydaje się bardziej tłem, ma mało kwestii, z czasem jego historia staje się bardziej widoczna. Może zaskoczyć widza, który po raz pierwszy zetknie się z tą sztuką.”
Mikołaj Zelech – aktor Teatru „Rozmyty kontrast” o wrażeniach z wcześniejszych występów:
„Graliśmy w Chojnowie, Przasnyszu i Grudusku, w plenerze. Publiczność reagowała różnie, ale generalnie spektakl był dobrze przyjęty. Widownia żywo reagowała, a dla nas to było nowe doświadczenie, bo pierwszy raz graliśmy w plenerze. To miało dodatkowy walor, ponieważ sztuka dzieje się w parku, a my faktycznie graliśmy w parkach.”
Aktorzy wyznali również, że najwięcej radości sprawiła im scena bójki, ale sztuka bardziej opiera się na głębokiej treści, na emocjach i relacjach między postaciami, a nie widowiskowych momentach.
Za najlepszą metodę uczenia się dużej ilości tekstu uznają zaś: „próby, próby i jeszcze raz próby”. Ruch sceniczny również pomaga – gdy wykonuje się konkretne gesty, automatycznie przypomina się, co trzeba powiedzieć. Tekst wchodzi w pamięć poprzez ciągłość działania na scenie.
Andrzej Liszewski – reżyser spektaklu „Antygona w Nowym Jorku” o pomyśle na wystawienie sztuki:
„Zainspirował nas wójt gminy Czernice-Borowe. Pięć lat temu zamarzyło mu się, aby tę sztukę wystawić w parku przydworskim w Chojnowie. Po długim oczekiwaniu, pandemia wstrzymała projekt, ale w tym roku udało się zdobyć dofinansowanie i graliśmy w Chojnowie, Przasnyszu i Grudusku. Dziś żegnamy się z tą sztuką.”
Artyści planują w najbliższym czasie jeszcze kilka występów: 22 września odbędzie się po raz ostatni spektakl „Bang Bang”, który cieszył się dużym zainteresowaniem w pierwszej połowie roku. W październiku planowany jest spektakl „Najlepiej na zdjęciach”, a po Nowym Roku, także przedstawienia: „Kto się boi panny Flint” i „Niespodzianka”.
„Antygona w Nowym Jorku” Janusza Głowackiego:
„Antygona w Nowym Jorku” to sztuka, która w sposób niezwykle trafny i emocjonalny podejmuje kwestię obecności bezdomnych w przestrzeni miejskiej. Już od pierwszych słów monologu policjanta otwierającego sztukę, widz zostaje skonfrontowany z brutalną rzeczywistością życia na ulicy, a także z pytaniem o to, co to znaczy być człowiekiem w systemie, który w dużej mierze marginalizuje najsłabszych.
Scenografia parku, w którym policjant opisuje otaczającą rzeczywistość: kartonowe pudła, łachmany i plastikowe torby porwane przez wiatr, staje się tłem, na którym rozgrywają się dramaty ludzkie. Policjant, będący narratorem w pierwszej scenie, odmienia spojrzenie na bezdomnych, określając ich mianem „dobrych Amerykanów”. To zaskakujące stwierdzenie kontrastuje z ich codziennym życiem, które pełne jest trudności i napięć. Wartości, które reprezentują, są często wyśmiewane lub ignorowane przez społeczeństwo, a ich przywiązanie do symboli narodowych, takie jak płonąca flaga, ujawnia głęboko zakorzenione poczucie przynależności i godności, które wykracza poza utarte schematy.
Głowacki wprowadza do swojej sztuki postaci, które z jednej strony są tragiczne, z drugiej zaś pełne ludzkich emocji i tęsknot. Anita, Sasza i Pchełka to bohaterowie, którzy zmagają się z realiami życia na ulicy, posiadając przy tym swoje marzenia i nadzieje. Dialogi między nimi ukazują ich złożoność — prowadzą one nieustanne spory, ale również wspierają się w trudnych chwilach. Obraz ich wzajemnych relacji jest pełen surowości, ale także humoru, co sprawia, że losy bezdomnych stają się bardziej ludzkie, a ich tragedie — bliskie każdemu widzowi.
Wątki obyczajowe przeplatają się z głębszymi refleksjami na temat natury człowieka oraz relacji społecznych. Policjant, który jest zdany na egzekwowanie prawa, często staje się głosem krytyki systemu, który nie potrafi znaleźć sensownej odpowiedzi na problem bezdomności. W jego słowach wybrzmiewa gorycz nad koniecznością rozwiązań, które często ignorują ludzką godność. Scenariusz stawia pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi: co oznacza być człowiekiem w świecie, w którym jedni mają wszystko, a inni są zmuszeni walczyć o przetrwanie?
Na przykładzie losów Johnny’ego, który zostaje pochowany w bezimiennym grobie, Głowacki pokazuje, jak łatwo zapomina się o jednostkach w szerszym kontekście społecznym. Anita, pragnąc urządzić godny pochówek swojego przyjaciela, zmaga się z trudnościami, które jeszcze bardziej podkreślają bezsilność i nędzę życia na ulicy. Wrażliwość i determinacja tej postaci w obliczu tragedii wzmacniają przesłanie sztuki, które skłania widza do refleksji nad losem bezdomnych.
„Antygona w Nowym Jorku” to sztuka, która w sposób bezkompromisowy ale i ludzki ukazuje problemy społeczne oraz odniesienia do klasycznych mitów, w tym do postaci Antygony — symbolu walki o sprawiedliwość. W ten sposób Janusz Głowacki nie tylko przywołuje na scenę losy zapomnianych, ale również buduje most między przeszłością a współczesnością, ukazując, że wartości takie jak miłość, godność oraz walka o prawdę są uniwersalne i nie przestarzały w obliczu zmieniającego się świata.
Tekst, zdjęcia: Ciech24.pl