Ostatnie pożegnanie ciechanowskiej dziennikarki Julity Borowskiej – Bugdal

We wtorek 04.01.2022 r. o godz. 12.00 w Domu Pogrzebowym Calvaria w Ciechanowie odbył się pogrzeb i ostatnie pożegnanie ciechanowskiej dziennikarki Julity Borowskiej – Bugdal. Spoczęła na cmentarzu komunalnym przy ul. Gostkowskiej w Ciechanowie. Zmarła 30 grudnia 2021 r., miała 41 lat.

Julita Borowska-Bugdal była ciechanowską dziennikarką prasową i radiową, była zamężna. Państwo Bugdal nie mieli dzieci. Na przestrzeni lat współpracowała z kilkoma lokalnymi redakcjami. Przez wiele lat była redaktorką tygodnika „Extra Ciechanów”, dla którego pisała artykuły dotykające istotnych spraw społecznych, wydarzeń istotnych dla lokalnego czytelnika, relacjonowała sesje rad miasta i powiatu, odnosiła się do lokalnego życia politycznego, przybliżała i wyjaśniała czytelnikom zawiłe meandry różnych problemów i kwestii spornych pozostając bezstronna. Przybliżała też sylwetki osób piastujących ważne w mieście stanowiska i funkcje, robiąc z nimi wywiady, w których zadawała pytania nie tylko o sprawy zawodowe ale i prywatne. Jeśli było to konieczne nie stroniła od pytań trudnych i niewygodnych.

Po zakończeniu współpracy z „Ekstra Ciechanów” wydawała własny tytuł „Dzień Dobry Ciechanów”, w którym zajmowała się podobną tematyką. Jednocześnie prowadziła profil „Dzień Dobry Ciechanów” na portalu społecznościowym „Facebook”. Gazeta, choć lubiana i poczytna, nie zagościła na dłużej na małym i wymagającym rynku ciechanowskich tytułów bezpłatnych, utrzymujących się jedynie z reklam. Po zakończeniu działalności projektu „Dzień Dobry Ciechanów” współpracowała z różnymi redakcjami, ale też pracowała poza branżą medialną.

Ostatnio przygotowywała lokalne serwisy informacyjne dla „Katolickiego Radia Diecezji Płockiej” wraz z nagrywaniem krótkich wypowiedzi ich bohaterów. Od około dwóch lat współpracowała równocześnie z portalem „Nasz Ciechanów”, zajmując się tak jak wcześniej tematyką społeczną, polityczną ale też wydarzeniami kulturalnymi i innymi sprawami istotnymi dla czytelników i mieszkańców miasta.

Julita Borowska-Bugdal przeprowadzając wiele wywiadów i rozmów, często z różnymi stronami istniejących konfliktów, potrafiła zachować bezstronność i rzetelność dziennikarską. Co jest dziś coraz rzadszym zjawiskiem, nie goniła za sensacją i informacjami jedynie negatywnymi i bulwersującymi, potrafiąc opisywać wydarzenia dobre i godne naśladowania, które są często przez dziennikarzy przemilczane, jako niemedialne i mało interesujące.

Dariusz Węcławski i Julita Borowska Bugdal – Świąteczna Zbiórki Żywności w Ciechanowie, 17 marzec 2018 r.

Może dzięki tej wrażliwości na sprawy pozytywne, sama zainteresowała się działalnością społeczną i wolontariatem, co było jej drugą, mniej znaną twarzą. Dziennikarka regularnie brała udział między innymi w Bożonarodzeniowych i Wielkanocnych Zbiórkach Żywności organizowanych przez Ciechanowski Bank Żywności oraz w innych akcjach charytatywnych.

Tak dziennikarkę wspomina Dariusz Węcławski:

Kiedy dzień po Bożym Narodzeniu otrzymałem telefon od zapłakanego Przemka, męża Julity i mojego kolegi, że w święta trafiła w stanie krytycznym do szpitala, nie mogłem uwierzyć. Czterdzieści lat, pełna życia, zawsze radosna, z planami na przyszłość, nowymi pomysłami i projektami, którymi się ze mną dzieliła przy kawce w „Déjà vu” na Placu Jana Pawła II. Julitę poznałem lata temu, kiedy robiła ze mną wywiad, gdy byłem dyrektorem Krajowego Ośrodka Mieszkalno-Rehabilitacyjnego dla Chorych na SM w Dąbku lub jeszcze wcześniej kiedy pełniłem funkcję Sekretarza Miasta Ciechanów, nie pamiętam. Myśląc „Julita”, widzę panią redaktor, widzę dobrą koleżankę i widzę wrażliwą społeczniczkę.

Julita-redaktor i dziennikarka była rzetelna i bezstronna. Nie goniła za tanimi sensacjami, lubiła też pozytywny przekaz. Nie zawsze czuła się w swej roli komfortowo. Myślę o sytuacjach, kiedy dla dobra redakcji i na polecenie swoich szefów, musiała przemilczeć pewne fakty stawiające w niekorzystnym świetle różne wpływowe osoby. Nie potrafiła się z tym pogodzić i bardzo to przeżywała, ale wiedziała, że rynek medialny w takim miasteczku jak Ciechanów jest skazany na łaskę i niełaskę reklamodawców. Przeprowadziła ze mną wywiad-rzekę rozpoczynający mój tomik poezji „Wiersze Straszne i Przerażające”.

Kiedy byłem radnym, po sesji podchodziła i prosiła, abym jej przesłał mailem swoje interpelacje. Często dzwoniła i rozpoczynała rozmowę słowami „cześć, co słychać?”. Lubiła sporo wiedzieć i wiedziała gdzie przyłożyć ucho. Będąc szefem klubu radnych PSL, szefem komisji spraw społecznych i obywatelskich oraz szefem koła PSL, członkiem rady społecznej szpitala, czy rady nadzorczej ZKM czasami dzieliłem się z nią informacjami. Niektóre były w danym momencie dość konfidencjonalne, co do niektórych zaznaczałem, że mówię anonimowo, lub że może je upublicznić np. dopiero jutro lub za kilka godzin. Nigdy, ani jeden raz nie zawiodła mojego zaufania w tym zakresie.

Czasami otwierałem jej oczy na pewne rozgrywki i prawdziwe intencje pewnych ludzi, ale bywało, że to od niej mogłem poznać rzeczywiste oblicze i niecne knowania niektórych osób. Nasze relacje zawodowe były profesjonalne, owocne, ale i na luzie, prostolinijne, bez nadęcia i zbędnych podchodów.

Julita-koleżanka służyła radą i była uważną słuchaczką. Kiedy jeden z pracodawców bardzo ją skrzywdził i fałszywie pomówił, zaproponowała mi wspólny biznes medialny, ale nie zdecydowałem się. Za dużo miałem wtedy na głowie. W tamtym czasie kilka razy byli u nas w domu z Przemkiem. Rozmawialiśmy przy grillu o sprawach prywatnych. Z jej mężemznałem sięznacznie wcześniej. Pamiętam ich ślub cywilny. Cieszyłem się, że będą razem. Niektórzy mówili, że do siebie nie pasują. Odpowiadałem, że tylko pozornie i chyba miałem rację. Oni się znakomicie uzupełniali.

I w końcu Julita-społecznik. To była wrażliwa dziewczyna. Dostrzegała ludzką krzywdę i nie przechodziła obok niej obojętnie. Potrafiła się zaangażować zarówno w duże akcje charytatywne jako wolontariuszka i dziennikarka, jak i w anonimową pomoc konkretnej potrzebującej osobie. Razem zbieraliśmy żywność w świątecznych akcjach Banku Żywności, jako właścicielka tytułu „Dzień Dobry Ciechanów” udzielała patronatu medialnego różnym wydarzeniom kulturalnym i niszowym przedsięwzięciom twórców amatorskich, niepełnosprawnych czy młodych.

Będąc radnym nie wyobrażałem sobie sesji rady miasta bez uśmiechniętej, ale skupionej Julity w loży dziennikarskiej, bez jej relacji na łamach „Extra Ciechanów” czy „Dzień Dobry Ciechanów”. Dziś nie mogę sobie wyobrazić ciechanowskiego świata dziennikarskiego i w ogóle świata czy naszego miasta bez Julity…

Tekst: Dariusz Węcławski

Previous ArticleNext Article