Noc Muzeów – Muzeum Romantyzmu w Opinogórze Górnej

Pomimo deszczowej pogody i ograniczonej liczby miejsc na spektaklu, Noc Muzeów w Muzeum Romantyzmu w Opinogórze Górnej cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Setki osób przyjechały z całego regionu, by wspólnie spędzić wieczór korzystając z licznych atrakcji przygotowanych przez organizatorów.

Głównym punktem programu była „Zemsta” Aleksandra Fredry w wykonaniu Teatru Dramatycznego w Płocku, reżyserowana przez Tomasza Grochoczyńskiego. Ze względu na ulewę spektakl przeniesiono do oranżerii. Choć liczba miejsc była ograniczona, widzowie wypełnili całą przestrzeń – oranżerię, balkon, a nawet kawiarnię, gdzie sztukę można było oglądać na ekranie telewizora. Publiczność dopisała również podczas nocnego zwiedzania muzeum – przez wystawy, krypty i pałacowy park przewinęły się tłumy odwiedzających, tworząc wyjątkową atmosferę wspólnego świętowania.

Oprócz spektaklu, na gości czekało mnóstwo innych propozycji. Można było zajrzeć do muzealnej pracowni konserwatorskiej i z bliska zobaczyć, jak wygląda praca nad ratowaniem zabytków. Dla najmłodszych przygotowano warsztaty plastyczne, które jak zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem. Zwiedzający mieli również okazję zejść do krypt rodu Krasińskich, obejrzeć wystawy czasowe i stałe, a także wysłuchać ciekawych opowieści przewodników podczas wieczornego oprowadzania.

Dużym powodzeniem cieszyła się nowa odsłona wystawy poświęconej malarstwu polskiemu XIX wieku, ekspozycja „Kobiety w XIX wieku” oraz wystawa ukazująca życie Zygmunta Krasińskiego i jego bliskich. Wiele osób odwiedziło też muzealną bibliotekę, gdzie można było poznać nie tylko starodruki, ale i współczesne formy pracy z książką. Atmosfera była wyjątkowa – mimo padającego deszczu wszędzie było gwarno, a wystawy tętniły życiem niemal do samego końca wydarzenia.

Spektakl „Zemsta” Aleksandra Fredry w reżyserii Tomasza Grochoczyńskiego był bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem Nocy Muzeów w Opinogórze. Klasyczna komedia została przedstawiona w nowoczesnej, lecz wiernej oryginałowi interpretacji, która zachwyciła publiczność i udowodniła, że ponadczasowe konflikty, ambicje i emocje bohaterów Fredry nadal potrafią bawić i skłaniać do refleksji. Znakomita obsada – z Krzysztofem Bieniem w roli impulsywnego Cześnika Raptusiewicza i Piotrem Bałą jako powściągliwym Rejentem Milczkiem – oddała pełnię charakterów literackich postaci, a dynamiczna gra aktorska Szymona Cempury w roli Papkina wywoływała salwy śmiechu.

Maja Rybicka jako Klara i Aleksander Maciejczyk w roli Wacława stworzyli pełen uroku duet młodych zakochanych, a Magdalena Tomaszewska wcieliła się w intrygującą i pełną wdzięku Podstolinę. Na scenie pojawili się także Marek Walczak jako wierny sługa Dyndalski, Henryk Jóźwiak jako dworzanin Śmigalski, Łukasz Mąka w roli kuchmistrza Perełki, Bogumił Karbowski, Jakub Matwiejczyk i Cezary Jaworski jako Mularze, Dorota Cempura jako Rózia oraz Mariusz Bednarski, Kamil Kernke, Andrzej Matuski i Kasper Skrzyński jako Hajducy. Scenografia i kostiumy autorstwa Małgorzaty Walusiak doskonale oddały klimat szlacheckiej Polski, a nastrojowa muzyka Stanisława Moniuszki i choreografia Jana Łosakiewicza dodały spektaklowi lekkości i wyrazistości.

Pomimo niesprzyjającej pogody i konieczności przeniesienia spektaklu do Oranżerii, frekwencja była imponująca – wszystkie miejsca zostały zajęte, a wielu widzów oglądało sztukę z balkonów i kawiarni, gdzie zorganizowano transmisję. Niezwykle ciepło przyjęte przedstawienie udowodniło, że „Zemsta” wciąż żyje na scenie, porusza i rozśmiesza – niezależnie od wieku widzów czy miejsca wystawienia.

Dyrektor Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku, Marek Mokrowiecki, podzielił się kulisami powstawania spektaklu oraz swoją oceną efektu końcowego. Zaznaczył, że za reżyserię „Zemsty” odpowiada jego poprzednik, Tomasz Grochoczyński, profesor Akademii Teatralnej w Warszawie, który przez pięć lat kierował płocką sceną: „To wielki miłośnik Fredry, można powiedzieć – zakochany w jego twórczości. Zrealizował wiele jego sztuk, a ‘Zemstę’ wystawiał już trzykrotnie” – mówił dyrektor. Jak dodał, ta wersja przedstawienia jest bardzo klasyczna, wierna oryginałowi i nie została skrócona: „Nie skreślił ani jednego słowa z tekstu. Publiczność bardzo dobrze reaguje na taką formę – to już kolejna odsłona tego spektaklu i za każdym razem widzowie są zachwyceni” – zaznaczył.

Reżyserii towarzyszyła dopracowana oprawa wizualna: „Kostiumy i scenografię przygotowała Małgorzata Walusiak. Są one wierną repliką strojów z końca XVIII wieku, zgodnych z realiami czasów, w których osadzona jest akcja ‘Zemsty’. Mamy tu wyraźne odniesienie do okresu po Konfederacji Barskiej” – wyjaśnił.

Marek Mokrowiecki podkreślił również zaangażowanie reżysera w detale inscenizacji:  „Szable kupowane były specjalnie na potrzeby spektaklu. Tomek prowadził zajęcia z szermierki w Akademii Teatralnej, dlatego przywiązywał dużą wagę do wiarygodności scen walki i odpowiedniego doboru rekwizytów”.

Z uwagi na pogodę spektakl został przeniesiony do oranżerii, co wiązało się z ograniczeniem scenografii. „Nasza scena w Płocku to jedna z największych w Polsce – ma ponad 20 metrów szerokości, a tutaj mieliśmy tylko 5,5 metra. Udało się jednak przenieść najważniejsze elementy dekoracji, by widzowie mogli poczuć klimat spektaklu” – zaznaczył dyrektor.

Cezary Supeł, kierownik działu promocji i marketingu Teatru Dramatycznego w Płocku, podkreślił, że przygotowanie spektaklu to efekt pracy całego zespołu – nie tylko aktorów i reżysera: „Przedstawienie to wspólne dzieło całego zespołu teatralnego – aktorów, twórców takich jak reżyser, scenograf czy choreograf, ale też pracowników technicznych, charakteryzatorek, garderobianych, inspicjentów i suflerki” – zaznaczył. Jak dodał, ogromne znaczenie mają również technicy odpowiedzialni za nagłośnienie, oświetlenie i budowę scenografii: „W przypadku spektaklu wyjazdowego trzeba od podstaw zbudować scenografię w zupełnie innych warunkach. Wszystko musiało tu przyjechać i zostać sprawnie ustawione w bardzo krótkim czasie”.

Cezary Supeł zwrócił uwagę na profesjonalizm i doświadczenie całego zespołu technicznego, który potrafi pracować efektywnie także w trudnych warunkach: „Teatr im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku obchodzi w tym roku jubileusz 50-lecia. Przez te lata zespół był uzupełniany i odnawiany, ale są w nim osoby, które pamiętają początki tego teatru. To doświadczenie przekłada się dziś na sprawne działanie – nawet w niesprzyjających warunkach”. W organizację spektaklu zaangażowanych było kilkadziesiąt osób – zarówno artystów, jak i zaplecze techniczne.

Aktorzy Teatru Dramatycznego w Płocku przyznali, że występ w Oranżerii był dla nich wyjątkowym doświadczeniem. Dorota Cempura, która pełniła również funkcję asystentki reżysera, zwracała uwagę na trudności związane ze zmianą przestrzeni: „Czuwałam nad tym, by przygotowania i sama realizacja spektaklu w warunkach innych niż teatralne przebiegły sprawnie. Zależało mi, żeby myśl reżyserska została zachowana, mimo że pojawiły się nowe sytuacje sceniczne” – wyjaśniała.

Aktorka podkreśliła też, że zmiana lokalizacji z pleneru do wnętrza oranżerii wymagała wielu korekt: „Granie w plenerze wiąże się z użyciem mikroportów, większą dyscypliną, innym ustawieniem. W oranżerii scena była mniejsza, ale to miało swój urok – mogliśmy grać bardziej kameralnie, blisko widza, niemal jakby siedział z nami przy stole”.

Szymon Cempura, odtwórca roli Papkina, przyznał, że postać ta daje ogromne możliwości interpretacyjne: „Papkin pozwala uwolnić trochę szaleństwa, które każdy w sobie ma. To rola, która pokazuje nasze przywary w karykaturalny sposób, ale jest bardzo ludzka. Uczyłem się jej długo – gramy bez żadnych skrótów, więc materiału było sporo”. Dla Piotra Bały, wcielającego się w Rejenta Milczka, był to już czwarty udział w „Zemście”: „Zaczynałem jako młody mularz, potem grałem starszego mularza, Wacława, a teraz Rejenta – ojca Wacława. Znam ten tekst niemal na pamięć i bardzo lubię wracać do tej klasyki” – mówił z sentymentem.

Maja Rybicka, grająca Klarę, przyznała, że rola była dla niej wyzwaniem: „Klara to postać grzeczna, poukładana – zupełnie inna od tych, które zwykle gram. Ale dodałam jej trochę pazura i humoru. Teraz już nie zamieniłabym się na inną rolę”.

Aktorzy zgodnie podkreślili, że ograniczona przestrzeń wymusiła zmianę w sposobie grania: „Zrezygnowaliśmy z niektórych ruchów scenicznych, ograniczyliśmy rozmach, ale dzięki temu przedstawienie miało bardziej intymny, kameralny charakter”.

Duże znaczenie miały również kostiumy, zaprojektowane przez Małgorzatę Walusiak: „Scenografia i stroje utrzymane są w sepii, jak na starym obrazie. Podstolina nosi gorset, który był prawdziwym wyzwaniem do założenia, ale dzięki temu wygląda jak z portretu” – opowiadała Dorota Cempura. Za fryzury odpowiadała Małgorzata Miklaszewska, która dbała nie tylko o historyczny wygląd kobiet, ale i charakteryzowała mężczyzn – w tym „tworząc łysinę” jednemu z aktorów.

Aktorzy zdradzili również, że płocki teatr przygotowuje kolejne spektakle. W repertuarze jest m.in. nowoczesna adaptacja „Romea i Julii”, osadzona w środowisku dwóch rywalizujących ze sobą kibicowskich grup: „Chodzimy w glanach, arafatkach, jak kibole – nawet ksiądz ma wysokie wiązane buty” – śmiali się aktorzy.

Tekst, wywiady, zdjęcia: Ciech24.pl

Previous ArticleNext Article